Miszmasz # 2

W telegraficznym skrócie.


Marzy mi się jakaś daleka podróż, w miejsce gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Niestety w tym roku nici z wakacji, więc wolny czas poświęcam na nadrabianiu kulturalnych zaległości. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się realizować na bieżąco plany, bo ciągle innego przykuwa moją uwagę.

Filmy: lipiec spędziłam w większości z superbohaterami Marvela. Nadrobiłam przygody kilku panów w kolorowych wdziankach, by móc zobaczyć ich wspólne ratowanie świata w The Avengers. Niestety ten seans ciągle się przesuwa w czasie. Pewnie jeszcze w jakimś kinie go grają, ale nie chcę wydawać pieniędzy na 3D. W sieci są same wersje nakręcone w kinie i słabej jakości. Poczekam więc do premiery DVD, o ile wytrzymam :)
Poza tym jeden tydzień poświęciłam na spotkania z Marilyn Monroe i przyglądałam się rywalizacji dwóch magików o pierwszeństwo na deskach teatrów oraz patrzyłam na pojedynki biednego rycerza w w nowoczesnym średniowieczu. Mój tydzień z Marilyn niespecjalnie mnie zachwycił, ale rola Michelle Williams jest naprawdę dobra, widać że włożyła dużo pracy, by zagrać/stać się Marilyn. Natomiast Prestiż to kawałek dobrego kina z zaskakującym zakończeniem. A Obłędny rycerz to lekki film z czasów młodości Heatha Ledgera, idealny gdy nie nic ciekawego w telewizji.

Seriale: ich liczba do nadrobienia gigantycznie się zmniejszyła. Został mi jeszcze jeden serial i jak dobrze pójdzie, to we wrześniu będę na bieżąco. Po raz pierwszy od... hm, chyba od zawsze. A nie. Jedynie Zagubionych i Przepis na życie oglądałam według telewizyjnego tempa. 

Prawie skończyłam przygodę z Dr House'm. Zawsze mi się go przyjemnie oglądało, mimo że kolejne sezony powoli zaniżały poziom. Ostatnie dwa sezony oglądam "hurtem", by mieć już cały serial z głowy. I mam wrażenie, że w przypadku House'a to nie było najlepsze rozwiązanie. Mimo że każdy odcinek to inna choroba, to nazwy diagnoz i leków stale się powtarzają. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, a teraz mnie to denerwowało. Jeszcze kilka odcinków i dotrę do wielkiego finału, który wielu osobom się nie podobał.
I potem poszukam jakiegoś nowego serialu, najlepiej brytyjskiego.

Książki: obecnie czytam Na wschód od Edenu Johna Steinbecka. 800 stron, dwa tomy, mały druk. Wielka saga rodzinna autora, do której trzeba mieć cierpliwość. Mam nadzieję, że w miarę szybko przez nią przebrnę, gdyż...

 ...dalej czekają w kolejce:


Następny film, o którym spróbuję napisać wiecej niż kilka słów to Czas Apokalipsy. W wersji reżyserskiej. To będzie długi seans...


Inspirujące zdjęcie dnia.

Tyle na dziś.

Komentarze

  1. Wcale się nie dziwię, że wolisz poczekać na wydanie dvd, ja się ostatnio tak rozleniwiłam, że nawet Batmanowski seans mnie jakoś nie jara. A za niedługo znowu wyjazd i powtórka z rozrywki xD

    Faktycznie "Mój tydzień z Marilyn" nie jest filmem wybitnym, ale jak wspomniałaś M.Williams jest warta obejrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na Batmana muszę się koniecznie wybrać. I to będzie jedyna część, którą zobaczę w kinie. Pierwszą widziałam w tv, drugą na dvd :)
    Zazdroszczę wyjazdu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z brytyjskich seriali polecam Ci Downton Abbey, powinien Ci się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty