Klaudyna kontra Obcy
Jeszcze kilka lat temu nie przypuszczałam, że zdobędę się na odwagę i obejrzę Obcego. Filmy z takiej tematyki omijam szerokim łukiem, wzbudzają we mnie wstręt i niesmak, ale jakiś czas temu postanowiłam zobaczyć co mnie tak przeraża.
Przyznaję, że do każdego seansu musiałam się trochę zmuszać. Sam potwór z kosmosu nie jest estetycznie piękny, więc jego widok mocno mnie zniechęcał. Obiecałam jednak, że obejrzę i zrecenzuję, więc starałam się przezwyciężyć to uczucie. Poniżej efekty.
Najbardziej nudny. Pierwsza część Obcego uważna jest za kultową. Ridley Scott postawił na klimat i powolne tempo akcji. Stopniuje napięcie, by zaskoczyć widza. Mnie nie zaskoczył, raczej śmiertelnie znudził. Cały czas czekałam aż coś się wydarzy, na jakieś prawdziwe wow. Dopiero końcowe sceny obudziły mnie z letargu. W ogóle film ma kilka fabularnych niedorzeczności. Przykład? Kwarantanna. Facet ma na twarzy obcego i leży odizolowany. W pewnym momencie ten obcy znika. I co robi reszta załogi? Wpada do pomieszczenia i zaczyna je przeszukiwać, zostawiając otwarte drzwi. Na tym etapie fabuły bohaterowie jeszcze nie wiedzą, że to coś jest martwe. Więc gdzie ta ostrożność, o której wspominała Ripley kilka scen wcześniej? Bez sensu.
Najwięcej akcji. Dla mnie to najlepszy film z całej serii Obcego. Za scenariusz i reżyserię odpowiedzialny jest James Cameron, więc nie ma mowy o monotonnym budowaniu napięcia. W końcu coś się dzieje. Klimat przeplatany jest atmosferą grozy i scenami akcji, co nadaje fabule płynności. I jest więcej informacji o samym Obcym. Cameronowi zarzuca się, że odszedł od koncepcji naukowej, na rzecz walki i wybuchów. Moim zdaniem to dobre posunięcie - ludzie odkryli już nowy gatunek drapieżnika w kosmosie i nie skończyło się to dobrze. Więc teraz muszą z tym walczyć. Zamiast tego mieliby znów coś odkrywać? Byłoby znów nudno.
Najbardziej refleksyjny. Debiut fabularny Davida Finchera idzie jeszcze w innym kierunku niż dwa poprzednie filmy. Trzecia część jest klaustrofobiczna, ponura, pełna metaforyki, symboli i wychodzi trochę poza schemat kina science fiction. I to, co moim zdaniem jest najmocniejszym punktem filmu - walka z obcym bez użycia broni. Ludzki umysł kontra maszyna do zabijania - kto, kogo przechytrzy? I mimo, że nie ma tu wielu zwrotów akcji, lepiej się tę część ogląda niż film Ridleya. Świetne jest też zakończenie - jedno z najlepszych jakie widziałam. Smutne, a jednocześnie dające nadzieję. I na tym powinna skończyć się historia o Obcym. Ale producenci postanowili jeszcze zarobić...
Najbardziej krwawy i obrzydliwy. Film, który wyreżyserował Jean-Pierre Jeunet, mógłby nigdy nie powstać. Ma wiele naciąganych i niedorzecznych wątków. Choćby główny. Ripley w trzeciej części została nosicielem obcego - królowej. A takie coś to nie ma nic wspólnego z ciążą - obcy zawsze wyskakiwał z klatki piersiowej. A scenarzyści czwartej części wymyśli sobie, że Ripley będzie mieć matczyne odruchy... Po kolejnym klonowaniu udaje się wyciągnąć obcego. Nacięcie robią poniżej pępka, jakby Ripley była w ciąży. W kolejnym ujęciu, gdy sprawdzają blizny, lekarz patrzy na klatę piersiową, a nie na brzuch. Kompletnie bez sensu. Całość to taka fabularna papka, mimo że wraca do koncepcji naukowej. Tak zmasakrować serię potrafią tylko nadziani producenci bez krzty zmysłu artystycznego.
-------------
Mam już za sobą przygodę z Obcym. Jak widzicie, postanowiłam nie stawiać ocen w skali 1-10. Obejrzałam te filmy z ciekawości i nie chcę oceniać ich na siłę. Wtedy oceny na pewno byłby niskie (bo nie lubię tego typu filmów). A tak mogę powiedzieć, że filmy widziałam, że podobało mi się aktorstwo, kilka wątków fabularnych, muzyka budująca nastrój i efekty specjalne, które jak na tamte czasy są świetne. Seans zaliczony.
A jakie są wasze odczucia? :)
Przyznaję, że do każdego seansu musiałam się trochę zmuszać. Sam potwór z kosmosu nie jest estetycznie piękny, więc jego widok mocno mnie zniechęcał. Obiecałam jednak, że obejrzę i zrecenzuję, więc starałam się przezwyciężyć to uczucie. Poniżej efekty.
Źródło rewelacyjnych plakatów: KLIK
Obcy - 8. pasażer "Nostromo" (1979)
Najbardziej nudny. Pierwsza część Obcego uważna jest za kultową. Ridley Scott postawił na klimat i powolne tempo akcji. Stopniuje napięcie, by zaskoczyć widza. Mnie nie zaskoczył, raczej śmiertelnie znudził. Cały czas czekałam aż coś się wydarzy, na jakieś prawdziwe wow. Dopiero końcowe sceny obudziły mnie z letargu. W ogóle film ma kilka fabularnych niedorzeczności. Przykład? Kwarantanna. Facet ma na twarzy obcego i leży odizolowany. W pewnym momencie ten obcy znika. I co robi reszta załogi? Wpada do pomieszczenia i zaczyna je przeszukiwać, zostawiając otwarte drzwi. Na tym etapie fabuły bohaterowie jeszcze nie wiedzą, że to coś jest martwe. Więc gdzie ta ostrożność, o której wspominała Ripley kilka scen wcześniej? Bez sensu.
Obcy - decydujące starcie (1986)
Najwięcej akcji. Dla mnie to najlepszy film z całej serii Obcego. Za scenariusz i reżyserię odpowiedzialny jest James Cameron, więc nie ma mowy o monotonnym budowaniu napięcia. W końcu coś się dzieje. Klimat przeplatany jest atmosferą grozy i scenami akcji, co nadaje fabule płynności. I jest więcej informacji o samym Obcym. Cameronowi zarzuca się, że odszedł od koncepcji naukowej, na rzecz walki i wybuchów. Moim zdaniem to dobre posunięcie - ludzie odkryli już nowy gatunek drapieżnika w kosmosie i nie skończyło się to dobrze. Więc teraz muszą z tym walczyć. Zamiast tego mieliby znów coś odkrywać? Byłoby znów nudno.
Obcy 3 (1992)
Najbardziej refleksyjny. Debiut fabularny Davida Finchera idzie jeszcze w innym kierunku niż dwa poprzednie filmy. Trzecia część jest klaustrofobiczna, ponura, pełna metaforyki, symboli i wychodzi trochę poza schemat kina science fiction. I to, co moim zdaniem jest najmocniejszym punktem filmu - walka z obcym bez użycia broni. Ludzki umysł kontra maszyna do zabijania - kto, kogo przechytrzy? I mimo, że nie ma tu wielu zwrotów akcji, lepiej się tę część ogląda niż film Ridleya. Świetne jest też zakończenie - jedno z najlepszych jakie widziałam. Smutne, a jednocześnie dające nadzieję. I na tym powinna skończyć się historia o Obcym. Ale producenci postanowili jeszcze zarobić...
Obcy: Przebudzenie (1997)
Najbardziej krwawy i obrzydliwy. Film, który wyreżyserował Jean-Pierre Jeunet, mógłby nigdy nie powstać. Ma wiele naciąganych i niedorzecznych wątków. Choćby główny. Ripley w trzeciej części została nosicielem obcego - królowej. A takie coś to nie ma nic wspólnego z ciążą - obcy zawsze wyskakiwał z klatki piersiowej. A scenarzyści czwartej części wymyśli sobie, że Ripley będzie mieć matczyne odruchy... Po kolejnym klonowaniu udaje się wyciągnąć obcego. Nacięcie robią poniżej pępka, jakby Ripley była w ciąży. W kolejnym ujęciu, gdy sprawdzają blizny, lekarz patrzy na klatę piersiową, a nie na brzuch. Kompletnie bez sensu. Całość to taka fabularna papka, mimo że wraca do koncepcji naukowej. Tak zmasakrować serię potrafią tylko nadziani producenci bez krzty zmysłu artystycznego.
-------------
Mam już za sobą przygodę z Obcym. Jak widzicie, postanowiłam nie stawiać ocen w skali 1-10. Obejrzałam te filmy z ciekawości i nie chcę oceniać ich na siłę. Wtedy oceny na pewno byłby niskie (bo nie lubię tego typu filmów). A tak mogę powiedzieć, że filmy widziałam, że podobało mi się aktorstwo, kilka wątków fabularnych, muzyka budująca nastrój i efekty specjalne, które jak na tamte czasy są świetne. Seans zaliczony.
A jakie są wasze odczucia? :)
Nadal się tego nie podjęłam.. Jak się zbiorę wejdę tu przypomnieć sobie, które mogę sobie odpuścić, a które obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńJa się zbierałam dobrych kilka lat. Trzymam kciuki, by Tobie to zajęło mniej czasu ;)
UsuńMam za sobą na razie pierwszą część "Obcego" i kurcze, jak ja się z Tobą nie zgadzam;). W tym filmie odczuwałam non stop nastrój niepokoju, napięcia. A co do omawianej przez Ciebie sceny- wydaje mi się, że [spoiler] komuś wyraźnie zależało na tym, by móc zostawić Xenomorpha przy życiu, stąd może te nielogiczne kwestie (ale mogę się mylić, bo filmu aż tak dobrze nie pamiętam).
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że w końcu ktoś ma odmienne zdanie :) Większość osób, z którymi rozmawiałam też było znudzonych. Więc to pewnie indywidualna kwestia odczuwania klimatu - że tak się naukowo wyrażę ;)
UsuńFaktycznie komuś zależało życiu tegoż stwora - potem się o tym dowiadujemy, ale według mnie na początku zachowuje się pozory, by potem móc zaskoczyć widza. A tak pojawia się irytacja oglądającego (w tym przypadku moja) :)
Albo wy jesteście w mniejszości, bo ja słyszałam same superlatywy;p. Nawiasem mówiąc i tak zamierzam nadrobić wszystkie części z czystej ciekawości- nie raz i nie dwa, moje odczucia różniły się od tych powszechnych.
UsuńPrzy okazji, oglądałaś "Prometeusza"? Bo film teoretycznie miał być prequelem, a tak naprawdę chyba niezbyt wplata się w serię (i tak, mi się podobało;p).
Nie widziałam jeszcze "Prometeusza". Mojej miejszości nie bardzo się podobał -też był nudny :D Ja chyba go z ciekowości obejrzę, by sobie wyrobić zdanie. Może tym razem będę pozytywnie zaskoczona? ;)
UsuńObcy - numer 2 Scotta
UsuńObcy 2 - numer 1 Camerona
Obcy 3 - numer 1 Finchera
Obcy 4 - numer 1 Jeuneta
Ta seria zawsze stawiała wysoko poprzeczkę co do jakości.
@suzarro
"W tym filmie odczuwałam non stop nastrój niepokoju, napięcia"
Dokładnie, Obcy to przede wszystkim klimat. Twórcy ZAWSZE dawali nam widzom nadzieję na to że koszmar się skończy i ZAWSZE nadzieję petowali w finale.