Trzy filmy z...


ARNOLD SCHWARZENEGGER


Arnie jako aktor nigdy mi nie przeszkadzał. Wiadomo, nie jest wybitny aktorsko, ale idealnie pasuje do roli twardzieli ze spluwą. Moim zdaniem, wraz ze wzrostem popularności i przyjmowaniem kolejnych ról, pokazał że nie jest aż takim aktorskim drewnem, o jakie go podejrzewano.

Arnie najlepsze role ma już dawno za sobą i już dziś mało czym jest w stanie widza zaskoczyć. Dlatego pozostaje oglądać starsze produkcje z jego udziałem. Mój wybór padł na filmy, których nie widziałam lub pamiętam tylko we fragmentach.

P.S. To chyba wpis tylko dla miłośników kina akcji ;)


Terminator (1984)


Jakimś cudem nigdy nie widziałam pierwszej części, od której wszystko się zaczęło. Dziś trochę mnie ten film śmieszył, bo po tylu latach od premiery jego efekty specjalne są dość groteskowe. I ta fryzura Arnolda! Mimo tego, to kawał dobrego kina science fiction, które znają na pamięć wszyscy fani. Jest tu wszystko: mroczny klimat, ciekawa fabuła, świetna muzyka (genialny motyw przewodni) i bardzo dobra obsada. Kultowa już kwestia T-800 - I'll Be Back. - zawsze mi się podobała ;)
Ocena: 7/10




Kontynuacje rzadko bywają udane i przebijają pierwowzór. Chyba, że za kamerą stoi Cameron. Ta część to prawdziwy majstersztyk. Jest mniej mroczny, ale mocno trzyma w napięciu. Minęło siedem lat i efekty specjalne po prostu zachwycają. Widać, że każda scena jest dokładnie dopracowana (wiadomo, że wyobraźnia reżysera nie zna granic). I bohaterowie nie są z papieru, co często się zdarza w tego typu produkcjach. Terminator to nie tylko maszyna do zabijania, robiąca dużo szumu - ten kierunek bardzo mi się podoba. Dzień sądu do tej pory pamiętałam głównie w urywkach - scena w szpitalu, ucieczka motocyklem, końcowa walka w fabryce. Stwierdziłam jednak, że czas na kompletny seans. Dla tej historii, aktorstwa i efektów warto było. I pewnie  jeszcze nie raz ten film zobaczę.
Ocena: 9/10

Egzekutor (1996)


To taki film z serii: zobaczyć, podekscytować się, zapomnieć. Schwarzenegger był stworzony do takich ról, a i miłośników tego typu produkcji nigdy nie brakowało (i nadal nie brakuje). Dobre kino akcji, ale bez fajerwerków jeśli chodzi o fabułę. Głównego bohatera nic nie jest w stanie zniszczyć :) Nie było jeszcze tych wszędobylskich efektów komputerowych, więc takie filmy niemal dwadzieścia lat temu naprawdę robiły wrażenie. Dziś je oglądamy raczej dla sentymentu, gdy mamy przesyt idealnego obrazu.
Ocena: 6/10

Komentarze

  1. No proszę... :) Aż wstyd, ale chyba nie widziałam żadnego.. Pewnie kiedyś leciało w tv i zerknęłam, ale tak świadomie, z należnym szacunkiem nigdy się nie skupiłam. Powiem ci, że zaintrygowałaś mnie tym 9/10. W sumie faceta lubię, ale jak widzę go w obsadzie (i innych kilku panów) jakoś automatycznie ignoruję film, pod tym względem jestem typową kobietą i kino akcji jest mi kompletnie obce. Będę bardziej pobłażliwa i następnym razem jak natknę się w telewizji zwrócę uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terminatora warto zobaczyć choć raz. Oczywiście jeśli kino akcji cię bardzo nie denerwuje :) Typowa kobieta też lubi kino akcji - znam mnóstwo takich przypadków :D Ale to tak naprawdę kwestia gustu.

      Usuń
    2. W sumie... Jak teraz pomyślałam moja dobra znajoma uwielbia takie kino i filmy, które mnie poruszają ją nudzą ;) Oglądam raczej podobny rodzaj filmów, ale nie mówię nie innym gatunkom, jak będzie okazja obejrzę :)

      Usuń
    3. I to jest bardzo dobre podejście :) Ja mam podobnie, jedyny wyjątek do horrory - nie jestem w stanie się przemóc i obejrzeć.

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o Arnolda, to polecam "Prawdziwe kłamstwa". Co do kina akcji, to jednym z moich ulubionych jest "Człowiek demolka" z Wesley Snipesem, Sylvestrem Stallone i Sandrą Bullock;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam obydwa :) I to nie jeden raz ;D Z filmów z Arnoldem lubię też "Gliniarz w przedszkolu" - mam do niego sentyment jeszcze z dzieciństwa.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty