Kartki papieru



"Jesteśmy wtórnymi alfabetami. Nie tylko przestaliśmy czytać książki – przestaliśmy pisać. Wodzić dłonią po papierze i trzymać długopis lub pióro. Zamiast tego cały czas atakujemy palcami plastik wbijając w niego myśli. Opuszki palców stają się coraz bardziej zgrubiałe, a nasz umysł rozleniwia się. Wie przecież, że możemy pozwolić sobie na błędy ortograficzne, bo sprytny program komputerowe podkreśli je nam na czerwono lub wręcz poprawi je za nas. Nawet, jeśli mamy sporządzić krótką notatkę, to sięgamy prędzej po komórkę niż skrawek papieru. Po sklepach chodzą zombie i skrolują listę zakupów." 




To cytat z felietonu Sylwii Chutnik "Koniec kultury papierowej", na który natknęłam się dość niedawno. Idealnie wpasował się w moją nieustającą gonitwę myśli, której efektem jest bardzo dużo zapisanych kartek.

Dziś coraz mniej pisze się odręcznie. Mamy komputery, telefony i tablety, więc częściej korzystamy z łatwych i szybkich sposobów zapisywania czy przekazywania myśli. Z jednej strony to świetne udogodnienie, z drugiej całkowicie rozleniwia człowieka. Jest to też uzależnione od naszego stylu życia, pracy i zainteresowań. Jednak cobyśmy w życiu nie robili, brak pisania kiedyś da nam się we znaki.

Nie wyobrażam sobie tego, by nie pisać ręcznie. Jedyne teksty, jakich nie zapisuję na kartce papieru, to notki na bloga. Myślę o jakimś temacie, ale wersja do publikacji powstanie bez wcześniejszych prób. Oczywiście samo pisanie idzie mi mało efektownie, ponieważ nie mam daru szybkiego (i bezbłędnego) pisania na klawiaturze. I zwykle od razu nie zauważam literówek :P

Wolę pisać długopisem - wtedy bardzo sprawnie zapisuję myśli, nie robiąc przy tym wielkich błędów. Kiedy złapię rytm, a słowa same układają mi się w głowie, zapisuję to w tempie ekspresowym, zapominając że jest coś takiego jak wyraźny charakter pisma ;) Pierwsza wersja tekstów zawsze powstaje na papierze, kolejna już na komputerze - przepisując robię od razu korektę. Może się to wydawać bez sensu, bo tracę czas na podwójne zapisywanie, ale dzięki temu nie cierpi mój pisarski perfekcjonizm.

Tu mi się przypomina sytuacja ze studiów, kiedy w wolnym czasie przepisywałam wszystkie wykłady z literatury. Większość znajomych się temu dziwiła, ale to był świetny sposób na przyswojenie wiedzy. Robiąc notatki z wykładów pisałam w taki sposób, że sama nie mogłam pewnych akapitów zrozumieć - pisałam dość niewyraźnie i na szybkości wymyślałam skróty wyrazów. Dlatego brałam notatki od kogoś innego i uzupełniałam luki. Jak pisze Sylwia Chutnik w swoim felietonie: "[...] w czasie pisania ręcznego więcej wchodzi do głowy na bieżąco, myśli się o tym, co słyszy i analizuje informacje." Miałam więc niezły trening pamięci i dobre przygotowanie do egzaminów. Z resztą nie poszło to na marne, bo moja pamięć rzadko mnie zawodzi. Dla innych bywa to irytujące lub przerażające ;)

Zastawiam się nad tym, by powrócić do pisania i wysyłania kartek czy listów. Ale tylko do osób, które są mi bliskie i z którymi mam dość regularny kontakt. Miło by było zaskoczyć kogoś małą przesyłką. Pytanie tylko, czy otrzymam odpowiedź zwrotną, w czasach gdy zapominamy odpisać na maile i sms-y? Idą święta, to może się przekonam.

I tak na koniec, jeszcze jeden cytat z felieton Sylwi Chutnik.

"Nie chcę żyć w świecie, w którym nie mamy czasu wysłać komuś pozdrowień z wyjazdu. Napisać im kartki, kiedy są chorzy lub w ich życiu wydarzyło się coś ważnego. Sama staram się rozdawać i wysyłać jak najwięcej. W końcu, kiedy przeniosę się do innej czasoprzestrzeni, to pozostaną po mnie właśnie takie drobiazgi – ślady naniesione na papier. A ten, chociaż kruchy i łatwopalny, trwa z nami od tylu wieków."

Też bym chciała, by kiedyś po mnie pozostały takie pozytywne drobiazgi...



***

Pisanie to też sposób na radzenie sobie z emocjami, które potrafią przytłoczyć. Kiedy czuję, że nie daję sobie rady z myślami, to przelewam je na papier. Nie umiem pisać regularnie, więc nie jestem w stanie prowadzić pamiętnika. Mam za to zeszyt, który pełny jest skrajnych emocji i opisów sytuacji, które miały dla mnie znaczenie. Nigdy go dwa razy nie przeczytałam...

***

Obiecałam sobie, że spróbuję wyrobić sobie nawyk regularnego pisania. Pisania związanego z pewną historią, która ostatnio diametralnie zmieniłam. Mam nadzieję, że kiedyś będziecie mieli okazję poznać moją bohaterkę. Właśnie przewróciłam jej życie do góry nogami - zmusiłam ją do wyjścia ze strefy komfortu i okazało się, że sobie z tym nie radzi. Dało mi to nowego kopa do tworzenia, bo muszę wykombinować coś, by nie było literackiej katastrofy :) 

Poza tym, spotkałam się z Panem X. Mieliście okazję go poznać jakiś czas temu, w trzech tekstach:
--> 1
--> 2
--> 3
Obecnie Pan X wybudził się ze śpiączki i ma sporo do nadrobienia. W przypadku jego historii skorzystałam z własnych doświadczeń, a także zmieniłam jego życiowe wybory. Wkrótce dowiecie się jakie :)

Tymczasem wracam do kartek papieru.

Komentarze

  1. Ja chyba też jestem wtórną analfabetką, co prawda czytam książki ale bardzo mało piszę, a wiem z doświadczenia,że pisanie pomaga zapamiętać większość z tego co się nauczyło.
    A jeśli chodzi o listy czy pocztówki od bliskiej nam osoby to zawsze jest to miła niespodzianka jak się je dostanie :D Do dzisiaj mam pocztówkę z Myszką Mickey, którą dostałam od taty z Norwegii jak byłam mała ^^ Fajnie mieć taką pamiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zdarzają się przestoje w pisaniu i ciężko z powrotem zmobilizować. Ale się da :D
      Ja miałam kolekcję pocztówek z całego świata - kumple mojego taty wysyłali je do niego z wakacyjnych podróży. Nie wiem, gdzie się teraz podziały. Ale fajnie było je przeglądać w dzieciństwie :)

      Usuń
  2. Życzę Ci Wesołych Świąt i Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Wesołych Świąt i Wszystkiego Dobrego w 2018 roku :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty