W kilku słowach...

Ostatnio oglądam dość dużo filmów, ale większość z nich to nie są to tytuły, o których warto pisać. Takie tam zapychacze czasu. Zaniedbałam trochę ambitne kino, ale mając dostęp do Netflix na pewno obejrzę nie jeden dobry film. Nawet zaczęłam tworzyć listę ;) Tymczasem kilka filmów, o których coś tam nieskładnie nabazgrałam ;)

Król Artur: Legenda miecza (2017)

źródło: filmweb.pl

Ten film skradł moje serce. Ciekawie zbudowana fabuła oparta na legendzie o królu Arturze, teledyskowy montaż, zaburzona chronologia i wpadająca w ucho muzyka. Całość zgrabnie się ze sobą łączy, ale trzeba być uważnym widzem, by niczego nie przeoczyć. W innym wypadku po seansie można się czuć mocno znudzonym lub zawiedzionym - pewnie dlatego ten film ma tyle słabych opinii. Prawda jest taka, że to nie jest historia dla wszystkich. Choć jest to film typowo rozrywkowy, to ma sporo elementów fabularnych, przy których trzeba się mocno skupić.
I jak nie przepadam za Jude Law, to tą rolą po raz kolejny mnie do siebie przekonał :)
Ocena: 7/10

Bohemian Rhapsody (2018)

źródło

Zarzekałam się, że nie tego filmu nie obejrzę. I że Rami Malek nie pasuje mi do roli wokalisty Queen. Ależ się myliłam :) Widziałam ten film w kinie dwa razy (i planuję zakup DVD). Choć fabuła dokładnie nie oddaje historii zespołu (bo trochę namieszali), to mimo wszystko ogląda się to świetnie. Po pierwszym seansie w kinie poczytałam o historii zespołu i obejrzałam dwa dokumenty na ich temat. Obsada jest dobrana idealnie, a Rami zasłużył na wszystkie wyróżnienia, z Oscarem włącznie. I muzyka! Powiem szczerze, że zakochałam się w twórczości Queen. To będzie muzyczna miłość aż po grób ;)
Ocena: 8/10

Resident Evil 1-7 (2002-2016)

źródło

Seria filmów Resident Evil, to moje małe guilty pleasures. Oglądałam je głównie dla rozrywki, bo choć to horrory akcji, to mnie specjalnie nie przerażają. I lubię Millę Jovovich. Zorientowałam się ostatnio, że nie wdziałam ostatniej części, więc odświeżyłam sobie wszystkie filmy od początku. Widać postęp w efektach specjalnych, z każdą częścią jest bardziej efekciarsko pod względem sztuk walki, ale gorzej pod względem fabuły. O ile w pierwszych czterech częściach oś fabularna jakoś się trzymała, to ostatnie dwie całkowicie zmieniają pierwotny zamysł scenarzysty. Gdybyśmy oglądali te filmy oddzielnie, nie zwrócilibyśmy na to uwagi, ale kiedy oglądamy je jeden po drugim, widać wszystkie fabularne zmiany i niedociągnięcia. A można było to całkiem przyzwoicie zakończyć ;) I tylko w tej serii filmów szkoda mi było ginących bohaterów. Zdążysz kogoś polubić, to go uśmiercają. A zmiana obsady nie przyczyniła się do większych zysków. Ech.
Oceny między 4-6/10

The Green Book (2018)

źródło: filmweb.pl

Ameryka lat 60. Dyskryminacja rasowa. Nietolerancja. Stereotypy. Bohaterowie z dwóch różnych klasowych światów. Ten schemat jest dość dobrze znany, ale nie przeszkadza w odbiorze tego filmu. Bo The Green Book naprawdę fantastyczny film - mądry, uroczy i zabawny. Bardzo pozytywne kino drogi, które stawia widzowi pytania i skłania do refleksji. I genialna gra aktorska. Viggo Mortensen zaskoczył mnie swoją komediową rolą i szkoda że nie został za to nagrodzony. Mahershala Ali był cudownie zdystansowany i powściągliwy - zasłużenie otrzymał wszystkie wyróżnienia.
Ocena: 8/10