Podróż w górę rzeki, w sam środek piekła na ziemi



Pewna pani doktor na zajęciach z literatury zwykła mawiać, że krótkie utwory prozaiczne trzeba czytać dwa razy, by więcej z nich zrozumieć. To było przy okazji omawiania Jądra Ciemności J. Conrada. To jedna z tych książek, przez którą trudno przebrnąć. Niektórzy twierdzą (w tym ja), że sama lektura to nużące i  męczące brnięcie przez mrok. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale została napisana tak, że trzeba się mocno skupić, by nie zgubić wątku. A potem nie ma się ochoty do niej wracać.

Do filmu zabierałam się jak pies do jeża. Ledwo przebrnęłam przez książkę, to teraz mam wciągnąć się w historię wojenną, w gatunek który omijam szeroki łukiem? Postanowiłam jednak zaryzykować. Skoro moim założeniem jest obejrzenie starych dobrych filmów, to nie mogłam pominąć Czasu Apokalipsy.

Od razu zabrałam się za wersję reżyserską, która ma dodatkowe 49 minut i tym samym film trwa ponad trzy godziny. Myślałam, że będzie to długi seans, że w połowie dam sobie spokój. Okazało się jednak, że nie mogłam oderwać się od tego filmu. Nie znam się na konfliktach wojennych, nie lubię filmów o żołnierzach, a historii unikam od liceum. Mimo to oglądałam z ogromnym zaciekawieniem, chłonąc wszystko, co widziałam na ekranie.



Film jest luźną adaptacją powieści Josepha Conrada "Jądro ciemności", której akcja została przeniesiona w czasy wojny w Wietnamie. Film koncentruje się na podróży kapitana Willarda ( Martin Sheen) - oficera amerykańskiego wywiadu - wysłanego w głąb Kambodży z niebezpieczną misją "bezwzględnego wyeliminowania" dezertera, pułkownika Kurtza (Marlon Brando), który dając się ponieść własnemu szaleństwu, zbuntował się przeciw przełożonym.
Podróżując w górę rzeki kapitan Willard poznaje porucznika Kilgore'a (Robert Duvall), który przy dźwiękach "Walkirii" Wagnera prowadzi szwadron helikopterów do walki i organizuje zawody w surfingu, podczas gdy wróg ostrzeliwuje wybrzeże. To on umieszcza Willarda w wojskowej łodzi patrolowej, której czteroosobowa załoga tworzy swoisty mikrokosmos amerykańskiej armii. Ciemnoskóry dowódca Chief Philips to były taksówkarz próbujący uchronić swoją jednostkę przed zatonięciem, a swoich podwładnych przed narkotykowym obłędem. Chef, nowoorleański kucharz, zaciągnął się do marynarki w nadziei, że jada się tam lepiej niż w piechocie. Jest jeszcze Clean, ciemnoskóry nastolatek z Bronxu (w tej roli 15-letni Laurence Fishburne) i Lance, kalifornijski surfer, porwany przez wojenną zawieruchę. Przemierzając terytorium Kambodży zagłębiają się w otchłań iluzji i wszechogarniającego szaleństwa, poznają najciemniejsze zakamarki ludzkiego serca.

[ Źródło: Filmweb: opis dystrybutora DVD ]

Wszystkie moje odczucia po obejrzeniu, zawarte są w niemal każdej recenzji, jaką przeczytałam. Świetny scenariusz, rewelacyjne aktorstwo, zdjęcia, muzyka i efekty. Żeby łatwiej mi było zrozumieć film, poczytałam  też trochę na temat wojny wietnamskiej.
Mimo, że tempo jest powolne, to chłonie się każdą scenę i z napięciem czeka się, aż załoga kapitana dobrnie do celu. Pierwsza połowa filmu to obraz frontu wojennego. Willard dostaje zadanie - misję, która nie istnieje i nie ma prawa istnieć. Dostaje łódź z młodą załogą i musi dostać się do porucznika Kilgore'a, który ma mu pomóc dostać się do granicy frontu. Barwna postać porucznika wnosi trochę komizmu do filmu. Jak mówi o nim Willard: "Kilgore umiał się ustawić. Przyleciały piwo i steki. Imprezka na polu walki. Pewnie nie był złym oficerem. Kochał swych chłopców, a oni czuli się przy nim bezpieczni. Otaczała go szczególna aura. Czuło się, że przejdzie przez tą wojnę nawet nie draśnięty."
Druga część filmu to zmierzenie się z nieznanym. Załoga płynie w górę rzeki w poszukiwaniu Kurtza, nie wiedząc co może spotkać po drodze. A potem (dokładnie po dwóch i pół godzinie) pojawia się cel. Scena, kiedy łódź patrolowa Willarda przepływa między małymi łódkami dzikich jest fenomenalna. Muzyka buduje napięcie i tylko czeka się, aż pojawi się Kurtz w postaci Marlona Brando.
Gra Brando jest świetna, ale nie nazwałabym jej genialną. Może dlatego, że jest go po prostu za mało na ekranie. Siedzi i wygłasza kwestie. Uznawane przez krytyków mistrzowskie oświetlenie tej postaci w czasie monologu nie było zamierzeniem reżysera. Coppola musiał zmienić scenariusz, by ukryć to, że aktor utył. O wiele bardziej doceniam kreację Martina Sheena. Widać,że mocno pracował nad rolą. Nawet był pijany przez dwa dni, by scena z początku filmu wyglądała autentycznie. I oczywiście Robert Duvall. Jego porucznik Kilgore jest niesamowity. Zasłużony Złoty Glob i nominacja do Oscara.

Porucznik Kilgore: Uwielbiam zapach napalmu o poranku.

Czas Apokalipsy to także świetne dialogi, kultowe już teksty. A przede wszystkim przesłanie. Ten film doskonale obnaża to, co w wojnie jest złe i bezsensowne, prawie nie pokazując walki na froncie. Walka odbywa się głownie w sferze psychicznej bohaterów. Okrucieństwo wojny, lojalność wobec przełożonych i niemożliwy powrót do domu. Bo myśli nieustannie wracają do dżungli... Na ten temat można by napisać osobną notkę.
Wiem jedno - ten film warto zobaczyć.
Ocena: 9/10

Komentarze

  1. No to może i mi się spodoba, bo też szczerze nienawidziłam tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że muszę obejrzeć ten film. Potrzebuję jednak odpowiedniej atmosfery, bo tak jak Ty nie przepadam za wojenna tematyką;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, do tego trzeba atmosfery i uczucia, że masz ochotę go obejrzeć. Nic na siłę :)

      Usuń
  3. czytałam to w liceum [nie podobało mi się rzecz jasne], niestety w tym samym liceum nauczycielka od polskiego postanowiła puścić nam przy okazji omawiania lektury film Coppolli. Film puściła nam fragmentarycznie i od tamtego momentu nie udało mi się obejrzeć go w całości mimo kilku prób

    ten film oglądasz w całości albo wcale

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Ja tak miałam z "Pearl Harbor". Oglądaliśmy fragmenty na jakiejś lekcji w szkole, ale do tej pory nie widziałam filmu w całości.

      Usuń
  4. Ja jeszcze nie obejrzałem w całości tego filmu. Podchodziłem do niego parę razy, jak był emitowany w TV, ale z powodu późnej pory nie dotrwałem do końca, wytrwałem tylko do słynnej sceny z napalmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten film trzeba obejrzeć w wybranej przez siebie godzinie. I psychicznie się przygotować. Niestety telewizja dobre filmy emituje o bardzo późnych porach. Przez to kiedyś wielu filmów nie obejrzałam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty