Z serii do czytania - Pan X
Dzisiaj Drogi Czytelniku chciałabym Cię zabrać na mały spacer. Nie będziemy jednak rozmawiać o filmach i książkach w parku. Przechodząc przez labirynt miejskich budynków, odwiedzając mniej lub bardziej szykowne restauracje, biura prezesów, pralnie i hotele, przyjrzymy się Panu X.
Nie będzie to jednak jeden dzień z życia człowieka, którego śledzimy. Będzie to dosłownie kilka chwil z całego dnia, ale od momentu kiedy się na niego natkniemy. W tym czasie nie zobaczysz jego twarzy, nie usłyszysz jego głosu i nie poznasz jego imienia. Będziesz widzieć tylko jego plecy, więc całą resztę musisz sobie wyobrazić. Żeby Ci było łatwiej, wybierz sobie spośród mijających nas osób jedną męską twarz. To będzie Twój własny obraz Pana X. Resztę opowiem Ci ja.
Jest środa, godzina 14. Stoimy na zatłoczonej ulicy, w jednym z wielkich miast (jego nazwa nie ma znaczenia, możesz sobie wybrać jakiekolwiek chcesz). Niedaleko jest przystanek autobusowy. Pytasz co my tu robimy. Cóż, czekamy na autobus. Za chwilę powinien przyjechać, a z niego wysiądzie Pan X. Mija kilka chwil, a Ty zaczynasz nerwowo się rozglądać. Domyślam się, że się niecierpliwisz. Pewnie powodem opóźnienia są zawsze niespodziewane korki. W momencie gdy podjeżdża autobus, jakaś kobieta pyta Cię po angielsku o godzinę. Gdy z nią rozmawiasz, wysiada Pan X trzymając w jednej ręce neseser, a w drugiej walizkę. Jest zmęczony, ale uśmiecha się do mnie, po czym idzie w przeciwnym kierunku.
Wskazuję na plecy Pana X i ruszmy. Pytasz mnie kim on jest, bo nie wygląda na kogoś, kto by o siebie dbał - przygarbiona sylwetka, wymięta kurtka i włosy w nieładzie. To tylko chwilowy wygląd, ponieważ Pan X jest w trakcie załatwiania spraw rodzinnych i nie ma czasu na to, by prezentować się schludnie. Zwykle wygląda o wiele lepiej, z resztą wkrótce się o tym przekonasz. Pan X zmierza w stronę hotelu. Wynajmuje pokój na kilka dni, po czym idzie doprowadzić się do porządku. Mam więc chwilę by Ci opowiedzieć o nim kilka słów.
Pan X jest ciągle w biegu. Nie ma to związku z jego pracą, ale z jego trybem życia. Dość dawno temu postanowił, że nie chce w życiu stabilizacji. To postanowienie ma status nieokreślony. Nie wiadomo kiedy się skończy, ani co będzie jego powodem. Jego cały dobytek to neseser i walizka. Ma dwie prace: jedną biurową w godzinach 7-12, drugą zdalną nie mającą limitu czasowego. Ma jednego pracodawcę i sporą ilość pieniędzy na koncie. Nie pytaj mnie co dokładnie robi, bo sama nie wiem. Dziś wrócił od rodziców, którzy mieszkają w miasteczku nad morzem.
Po kilku chwilach udaje mi się go namierzyć przy recepcji. Wygląda inaczej. Ma na sobie czarny, dopasowany garnitur, a w ręce trzyma teczkę z laptopem. Gdy Ci go pokazuję, twierdzisz że patrzymy na plecy kogoś innego. Nie, to ten sam facet. Pan X potrafi zaskoczyć. Wychodzi na ulicę, a my za nim. Komentujesz jego wzrost, zwinne ruchy i prostą sylwetkę, których wcześniej nie było widać. Próbujemy dotrzymać mu kroku, bo idzie dość szybko, lawirując między ludźmi. Pytasz czy go nie zgubimy. Postaram się do tego nie dopuścić. Musisz wiedzieć jedno, Drogi Czytelniku. Pan X zwykle chodzi pieszo, gdyż nie znosi taksówek i samochodów osobowych. Jeśli ma się z kimś spotkać, ustawia to spotkanie tak, by móc na nie spokojnie dojść. Z autobusów korzysta tylko wtedy, gdy przemieszcza się między miastami lub musi dojechać do wybranego wcześniej hotelu.
Wchodzimy do małego baru szybkiej obsługi. Pan X zamawia na wynos kebab i frytki. Je w ciągu kilku minut, po czym idzie dalej. Dziesięć minut później otwiera drzwi wykwintnej restauracji, zostaje skierowany do jednego ze stolików. Przez szybę widzimy jak siada na przeciwko niskiego pana z brodą. Chwila rozmowy, łyk bursztynowego płynu ze szklaneczki, podpisywanie papierów i już jest na zewnątrz. Wraca z powrotem do hotelu. Czekamy przed wejściem. Pan X wychodzi. Zdjął tylko marynarkę. Ma za to ze sobą walizkę zamiast teczki. Patrzysz na mnie pytająco. Wzruszam ramionami, choć wiem co to oznacza. Pan X szuka pralni, ale takiej w której jeszcze nie był. Trwa to długo, ale w końcu udaje mu się ją znaleźć. Wyciąga z niej kilka rzeczy, wrzuca do bębna. Pozostaje lądują w koszu na śmieci. Ludzie dziwnie mu się przyglądają, Ty również. Mówię, że rzeczy, które nosi ponad trzy miesiące zawsze trafiają do kosza, a zastępują je nowe. To jest jego sposób na brak szafy. Tak, Twoje przypuszczenie są słuszne. Pan X wiele rzeczy kupuje na bieżąco.
Wychodzimy z pralni, zostawiając Pana X pogrążonego w myślach. Patrzę na Ciebie, też się nad czymś zastanawiasz, nie patrząc dokąd idziemy. Mijamy ulicę pełną przytulnych restauracji, w których Pan X na pewno choć raz jadł posiłek, skręcamy obok nocnego klubu, z którego usług Pan X co jakiś czas korzysta. Labirynt budynków ma swój koniec przed wielkim wieżowcem, wyglądającym jak z błękitnego szkła. Pytasz, gdzie my jesteśmy. To tu pracuje Pan X. Na którymś piętrze. Nie mam dostępu do budynku, więc idziemy dalej. Przemierzamy miejską dżungle, co chwilę pokazuję Ci, gdzie Pan X był lub bywa. Czy to jego ulubione miasto, pytasz. Czy ja wiem, na pewno jedno z najbardziej znanych. Pan X w wielu sprawach jest zagadką. Ja i on znamy się dość długo, jednak nie wiem co lubi najbardziej jeść, jakie jest jego hobby i jakiego filmu nigdy nie obejrzy.
Jedziemy metrem. Na jednej ze stacji, klepię Cię w ramię. Pan X własnie wychodzi z metra. Znów jest w marynarce i ma ze sobą teczkę z laptopem. Uprzedzam Twoje pytanie, mówiąc że co do metra, Pan X nie ma żadnych znanych mi zastrzeżeń. Obserwujemy jego dwa spotkania biznesowe, gdzie stara się przekonać czterech przemądrzałych prezesów do swoich racji. Potem robi zakupy - nowa bielizna, koszula, następnie owoce, chleb i cztery litry mleka. Powoli kieruje się w stronę stacji metra, ale w ostatniej chwili zmienia zdanie. Gdy nie patrzysz, spogląda na mnie, znów się uśmiech i znika za budynkiem.
Drogi Czytelniku, Pan X nie ma swojego miejsca. Żyje tak, by każdy dzień był inny i twierdzi że mając tak niewiele przy sobie, może zdziałać o wiele więcej w każdym innym miejscu. Pytasz dlaczego znając go od dawna, tak mało o nim wiem. Jest małomówny, więc moja widza jest wynikiem obserwacji i interpretowania pewnych faktów. Nawet jego najbliżsi przyjaciele, a ma ich niewielu, oni nie wiedzą o nim wszystkiego. Jednak w jednej rzeczy mam nad nimi przewagę. Wiem czego najbardziej Pan X się boi i jaki to miało i ma wpływ na jego życie. A taka wiedza zbliża ludzi. Wyobraź sobie, Drogi Czytelniku, szalejący ogień, a może kiedyś zrozumiesz Pana X...
Dziękuję Ci, Drogi Czytelniku za spacer. Do zobaczenia następnym razem.
Wygląd bohatera zostawiam Twojej wyobraźni... |
Nie będzie to jednak jeden dzień z życia człowieka, którego śledzimy. Będzie to dosłownie kilka chwil z całego dnia, ale od momentu kiedy się na niego natkniemy. W tym czasie nie zobaczysz jego twarzy, nie usłyszysz jego głosu i nie poznasz jego imienia. Będziesz widzieć tylko jego plecy, więc całą resztę musisz sobie wyobrazić. Żeby Ci było łatwiej, wybierz sobie spośród mijających nas osób jedną męską twarz. To będzie Twój własny obraz Pana X. Resztę opowiem Ci ja.
Jest środa, godzina 14. Stoimy na zatłoczonej ulicy, w jednym z wielkich miast (jego nazwa nie ma znaczenia, możesz sobie wybrać jakiekolwiek chcesz). Niedaleko jest przystanek autobusowy. Pytasz co my tu robimy. Cóż, czekamy na autobus. Za chwilę powinien przyjechać, a z niego wysiądzie Pan X. Mija kilka chwil, a Ty zaczynasz nerwowo się rozglądać. Domyślam się, że się niecierpliwisz. Pewnie powodem opóźnienia są zawsze niespodziewane korki. W momencie gdy podjeżdża autobus, jakaś kobieta pyta Cię po angielsku o godzinę. Gdy z nią rozmawiasz, wysiada Pan X trzymając w jednej ręce neseser, a w drugiej walizkę. Jest zmęczony, ale uśmiecha się do mnie, po czym idzie w przeciwnym kierunku.
Wskazuję na plecy Pana X i ruszmy. Pytasz mnie kim on jest, bo nie wygląda na kogoś, kto by o siebie dbał - przygarbiona sylwetka, wymięta kurtka i włosy w nieładzie. To tylko chwilowy wygląd, ponieważ Pan X jest w trakcie załatwiania spraw rodzinnych i nie ma czasu na to, by prezentować się schludnie. Zwykle wygląda o wiele lepiej, z resztą wkrótce się o tym przekonasz. Pan X zmierza w stronę hotelu. Wynajmuje pokój na kilka dni, po czym idzie doprowadzić się do porządku. Mam więc chwilę by Ci opowiedzieć o nim kilka słów.
Pan X jest ciągle w biegu. Nie ma to związku z jego pracą, ale z jego trybem życia. Dość dawno temu postanowił, że nie chce w życiu stabilizacji. To postanowienie ma status nieokreślony. Nie wiadomo kiedy się skończy, ani co będzie jego powodem. Jego cały dobytek to neseser i walizka. Ma dwie prace: jedną biurową w godzinach 7-12, drugą zdalną nie mającą limitu czasowego. Ma jednego pracodawcę i sporą ilość pieniędzy na koncie. Nie pytaj mnie co dokładnie robi, bo sama nie wiem. Dziś wrócił od rodziców, którzy mieszkają w miasteczku nad morzem.
Po kilku chwilach udaje mi się go namierzyć przy recepcji. Wygląda inaczej. Ma na sobie czarny, dopasowany garnitur, a w ręce trzyma teczkę z laptopem. Gdy Ci go pokazuję, twierdzisz że patrzymy na plecy kogoś innego. Nie, to ten sam facet. Pan X potrafi zaskoczyć. Wychodzi na ulicę, a my za nim. Komentujesz jego wzrost, zwinne ruchy i prostą sylwetkę, których wcześniej nie było widać. Próbujemy dotrzymać mu kroku, bo idzie dość szybko, lawirując między ludźmi. Pytasz czy go nie zgubimy. Postaram się do tego nie dopuścić. Musisz wiedzieć jedno, Drogi Czytelniku. Pan X zwykle chodzi pieszo, gdyż nie znosi taksówek i samochodów osobowych. Jeśli ma się z kimś spotkać, ustawia to spotkanie tak, by móc na nie spokojnie dojść. Z autobusów korzysta tylko wtedy, gdy przemieszcza się między miastami lub musi dojechać do wybranego wcześniej hotelu.
Pan X chodzi na spotkania nawet gdy pada... |
Wchodzimy do małego baru szybkiej obsługi. Pan X zamawia na wynos kebab i frytki. Je w ciągu kilku minut, po czym idzie dalej. Dziesięć minut później otwiera drzwi wykwintnej restauracji, zostaje skierowany do jednego ze stolików. Przez szybę widzimy jak siada na przeciwko niskiego pana z brodą. Chwila rozmowy, łyk bursztynowego płynu ze szklaneczki, podpisywanie papierów i już jest na zewnątrz. Wraca z powrotem do hotelu. Czekamy przed wejściem. Pan X wychodzi. Zdjął tylko marynarkę. Ma za to ze sobą walizkę zamiast teczki. Patrzysz na mnie pytająco. Wzruszam ramionami, choć wiem co to oznacza. Pan X szuka pralni, ale takiej w której jeszcze nie był. Trwa to długo, ale w końcu udaje mu się ją znaleźć. Wyciąga z niej kilka rzeczy, wrzuca do bębna. Pozostaje lądują w koszu na śmieci. Ludzie dziwnie mu się przyglądają, Ty również. Mówię, że rzeczy, które nosi ponad trzy miesiące zawsze trafiają do kosza, a zastępują je nowe. To jest jego sposób na brak szafy. Tak, Twoje przypuszczenie są słuszne. Pan X wiele rzeczy kupuje na bieżąco.
Wychodzimy z pralni, zostawiając Pana X pogrążonego w myślach. Patrzę na Ciebie, też się nad czymś zastanawiasz, nie patrząc dokąd idziemy. Mijamy ulicę pełną przytulnych restauracji, w których Pan X na pewno choć raz jadł posiłek, skręcamy obok nocnego klubu, z którego usług Pan X co jakiś czas korzysta. Labirynt budynków ma swój koniec przed wielkim wieżowcem, wyglądającym jak z błękitnego szkła. Pytasz, gdzie my jesteśmy. To tu pracuje Pan X. Na którymś piętrze. Nie mam dostępu do budynku, więc idziemy dalej. Przemierzamy miejską dżungle, co chwilę pokazuję Ci, gdzie Pan X był lub bywa. Czy to jego ulubione miasto, pytasz. Czy ja wiem, na pewno jedno z najbardziej znanych. Pan X w wielu sprawach jest zagadką. Ja i on znamy się dość długo, jednak nie wiem co lubi najbardziej jeść, jakie jest jego hobby i jakiego filmu nigdy nie obejrzy.
Jedziemy metrem. Na jednej ze stacji, klepię Cię w ramię. Pan X własnie wychodzi z metra. Znów jest w marynarce i ma ze sobą teczkę z laptopem. Uprzedzam Twoje pytanie, mówiąc że co do metra, Pan X nie ma żadnych znanych mi zastrzeżeń. Obserwujemy jego dwa spotkania biznesowe, gdzie stara się przekonać czterech przemądrzałych prezesów do swoich racji. Potem robi zakupy - nowa bielizna, koszula, następnie owoce, chleb i cztery litry mleka. Powoli kieruje się w stronę stacji metra, ale w ostatniej chwili zmienia zdanie. Gdy nie patrzysz, spogląda na mnie, znów się uśmiech i znika za budynkiem.
Drogi Czytelniku, Pan X nie ma swojego miejsca. Żyje tak, by każdy dzień był inny i twierdzi że mając tak niewiele przy sobie, może zdziałać o wiele więcej w każdym innym miejscu. Pytasz dlaczego znając go od dawna, tak mało o nim wiem. Jest małomówny, więc moja widza jest wynikiem obserwacji i interpretowania pewnych faktów. Nawet jego najbliżsi przyjaciele, a ma ich niewielu, oni nie wiedzą o nim wszystkiego. Jednak w jednej rzeczy mam nad nimi przewagę. Wiem czego najbardziej Pan X się boi i jaki to miało i ma wpływ na jego życie. A taka wiedza zbliża ludzi. Wyobraź sobie, Drogi Czytelniku, szalejący ogień, a może kiedyś zrozumiesz Pana X...
Dziękuję Ci, Drogi Czytelniku za spacer. Do zobaczenia następnym razem.
Świetne! Naprawdę bardzo fajnie napisane. Bardzo oryginalny pomysł. Zaciekawiłaś mnie panem X ;)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :) Pan X ciekawi nawet mnie samą ;)
UsuńE no! Chcę jeszcze! :)
OdpowiedzUsuńCierpliwości :) Wkrótce będzie dalsza część.
UsuńCiekawe... Naprawdę :)
OdpowiedzUsuńCo do Australii to rozumiem cię, bo też strasznie bym chciała tam pojechać.
Coolturalny-tygodnik.blogspot.com