Z serii do czytania - Pan X
Witaj, Drogi Czytelniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, proszę Cię byś najpierw zajrzał tutaj. W końcu lepiej czyta się od początku ;) A jeśli znasz już pierwszy tekst, to zapraszam dalej.
Pan X od kilku dni twierdzi, że umiera. Oczywiście, to tylko przeziębienie, ale z jego perspektywy świat się wali. Wybrał najbardziej przytulny hotel i zamknął się w apartamencie z widokiem na całe miasto. Tak więc zostawimy go dziś w spokoju i udamy się w podróż po trzech miastach, dość ważnych dla Pana X. Pewnie zastanawiasz się jakie musimy pokonać odległości. Moja charakterystyka jest bardzo ogólna, więc to zależy wyłącznie od Twojej wyobraźni. Uwzględnij tylko jedną rzecz - w każdy mieście ludzie mówią w innych języku, a Pan X nauczył się sześciu.
Naszą podróż zaczniemy wielkiego miasta, gdzie Pan X zrobił najwięcej interesów w swoim życiu, i dzięki niechęci do samochodów to miasto zna bardzo dobrze.
Stoimy przed wykwitną chińską restauracją. Pytasz, czy Pan X tu był. Nie wykluczone, choć nie jest fanem tej kuchni. Kilka lat temu jadł swój pierwszy chiński posiłek, po czym kilka godzin później tego żałował. Zatem jeśli tu był, to na pewno tylko na spotkaniu biznesowym bez kolacji. Ruszamy przed siebie. Zaczynasz się rozglądać, zatrzymujesz się na chwilę. Pytasz, dlaczego dookoła są same budynki ze szkła i metalu, dlaczego nie ma zieleni. I nagle zamiast iść za mną, ja podążam za Tobą. Kierujesz swoje kroki w stronę planu miasta dla turystów i szukasz najbliższego parku. Nie ma nic w pobliżu. Obserwuję Twoją mimikę twarzy. Zaskoczenie miesza się ze smutkiem. Wzdycham, jak bym widziała pierwszą relację Pana X. On też nie lubi braku drzew w mieście, nawet takim, gdzie głównie oddycha się smogiem. Nie będziemy tutaj długo, ale chciałabym Ci pokazać jedną rzecz, która sprawia, że Pan X tu wraca. To stary, zabytkowy most, łączący dwie części miasta. Jeśli na jakimś punkcie ma bzika, to są to właśnie mosty. Od tego tutaj zaczęła się jego pasja. Mówisz, że mu się nie dziwisz, bo most faktycznie jest wspaniały i odwraca uwagę od braku zieleni. Pan X ma niezliczoną ilość zdjęć mostów w swoim komputerze. Bardzo dobrych zdjęć. Mógłby zrobić z tego wystawę, ale twierdzi, że nie jest jeszcze gotowy na sławę. Radzę mu nie wierzyć.
Opuszczamy wielką, ale klaustrofobiczną metropolię i jedziemy w całkiem inne miejsce. Miejsce, gdzie Pan X się urodził i wychował. Do małej miejscowości nad morzem, gdzie piasek jest biały, woda czysta, a wszyscy mieszkańcy bardzo mili i dobrze się znają. Twoja pierwsza myśl - oaza spokoju, idealne miejsce do założenia rodziny. Cisza delikatnie dźwięczy w uszach, słychać szum morza. Siadasz na plaży i patrzysz na fale uderzające o brzeg. Po dłuższej chwili, pytasz dlaczego Pan X zrezygnował z takiej idylli. Uśmiecham się pod nosem. A jak Ty byś się czuł, Drogi Czytelniku, gdyby o Tobie wiedziano wszystko? Gdzie mieszkasz, z kim się przyjaźnisz, z kim się umawiasz i gdzie byłeś o danej godzinie? Nie masz prywatności i nie możesz nawet skłamać rodzicom, bo i tak się dowiedzą, gdzie byłeś. Przez to jesteś zły i po jakimś czasie Twoje relacje z ludźmi nie należą do najlepszych. Myślę, że też byś długo nie wytrzymał. I żaden piękny krajobraz w takiej sytuacji nie ma znaczenia. Uwierz mi na słowo. Pan X wyjechał jak tylko nadarzyła się okazja - wybrał liceum z internatem mimo protestu rodziców. Kiwasz głową na znak zgody, ale Twoje oczy nadal chłoną krajobraz. Ruszamy powoli w stronę centrum miasteczka. Spacerując, opowiadam Ci o miejscach z czasów dzieciństwa Pana X. Gdzie chodził do szkoły, gdzie najczęściej włóczył się z kumplami, jaki był jego ulubiony sklep oraz w jakim kierunku najczęściej wymykał się z domu. Pytasz czy zajrzymy do domu rodziców Pana X. Wiem, że to kusząca perspektywa, ale nie będziemy zakłócać ich spokoju. Niech pozostaną anonimowi.
Ostatnie miasto, do którego jedziemy Pan X lubi głównie z powodu kobiety. Patrzysz na mnie z zaciekawieniem. Od razu pytasz ile dla niego znaczy i czy jest to poważny związek. Nic z tych rzeczy, Drogi Czytelniku. Pan X ma bardzo romantyczną duszę, ale ta relacja nigdy nie miała miłosnego charakteru. Gdy dojedziemy na miejsce dowiesz się dlaczego. Przejechanie autobusem kilku przystanków zajmuje nam jakieś 45 minut, z powodu wieczornych korków. Jesteśmy w bogatej dzielnicy. Przy jednym z wielu podobnych do siebie domów, stoi dość spory tłum. Idziemy w jego kierunku, ale zatrzymujemy się w bezpiecznej odległości. Co tu się dzieje, pytasz. To dom przyjaciółki Pana X. Nie znam jej imienia, wiem jedynie że to ona pomogła mu w znaleźć pracę w dość trudnym dla niego momencie życia. Przekazała widzę i rozwinęła umiejętności. Do dziś prowadzi wieczorne kursy dla młodzieży. Pan X często ją odwiedza. Myślę, że nawet się w niej podkochiwał. To by tłumaczyło jego słabość do kobiet o rudych, kręconych włosach. Po kilku chwilach w domu zapała się światło, drzwi się otwierają i staje w nich elegancko ubrana kobieta. Zaprasza wszystkich do środka. Widać, że ma jej włosy są farbowane, kwitujesz gdy wracamy na przystanek.
Kilka dni później widzimy jak Pan X wychodzi z hotelu. Wypoczęty, pełen energii jedzie na całodniową konferencję. A my razem z nim. Wpierw jednak spróbujemy zobaczyć jak wygląda jego pokój. Ale to następnym razem.
Do zobaczenia, Drogi Czytelniku. Dziękuję za towarzystwo w podróży.
Pan X od kilku dni twierdzi, że umiera. Oczywiście, to tylko przeziębienie, ale z jego perspektywy świat się wali. Wybrał najbardziej przytulny hotel i zamknął się w apartamencie z widokiem na całe miasto. Tak więc zostawimy go dziś w spokoju i udamy się w podróż po trzech miastach, dość ważnych dla Pana X. Pewnie zastanawiasz się jakie musimy pokonać odległości. Moja charakterystyka jest bardzo ogólna, więc to zależy wyłącznie od Twojej wyobraźni. Uwzględnij tylko jedną rzecz - w każdy mieście ludzie mówią w innych języku, a Pan X nauczył się sześciu.
Naszą podróż zaczniemy wielkiego miasta, gdzie Pan X zrobił najwięcej interesów w swoim życiu, i dzięki niechęci do samochodów to miasto zna bardzo dobrze.
Stoimy przed wykwitną chińską restauracją. Pytasz, czy Pan X tu był. Nie wykluczone, choć nie jest fanem tej kuchni. Kilka lat temu jadł swój pierwszy chiński posiłek, po czym kilka godzin później tego żałował. Zatem jeśli tu był, to na pewno tylko na spotkaniu biznesowym bez kolacji. Ruszamy przed siebie. Zaczynasz się rozglądać, zatrzymujesz się na chwilę. Pytasz, dlaczego dookoła są same budynki ze szkła i metalu, dlaczego nie ma zieleni. I nagle zamiast iść za mną, ja podążam za Tobą. Kierujesz swoje kroki w stronę planu miasta dla turystów i szukasz najbliższego parku. Nie ma nic w pobliżu. Obserwuję Twoją mimikę twarzy. Zaskoczenie miesza się ze smutkiem. Wzdycham, jak bym widziała pierwszą relację Pana X. On też nie lubi braku drzew w mieście, nawet takim, gdzie głównie oddycha się smogiem. Nie będziemy tutaj długo, ale chciałabym Ci pokazać jedną rzecz, która sprawia, że Pan X tu wraca. To stary, zabytkowy most, łączący dwie części miasta. Jeśli na jakimś punkcie ma bzika, to są to właśnie mosty. Od tego tutaj zaczęła się jego pasja. Mówisz, że mu się nie dziwisz, bo most faktycznie jest wspaniały i odwraca uwagę od braku zieleni. Pan X ma niezliczoną ilość zdjęć mostów w swoim komputerze. Bardzo dobrych zdjęć. Mógłby zrobić z tego wystawę, ale twierdzi, że nie jest jeszcze gotowy na sławę. Radzę mu nie wierzyć.
Opuszczamy wielką, ale klaustrofobiczną metropolię i jedziemy w całkiem inne miejsce. Miejsce, gdzie Pan X się urodził i wychował. Do małej miejscowości nad morzem, gdzie piasek jest biały, woda czysta, a wszyscy mieszkańcy bardzo mili i dobrze się znają. Twoja pierwsza myśl - oaza spokoju, idealne miejsce do założenia rodziny. Cisza delikatnie dźwięczy w uszach, słychać szum morza. Siadasz na plaży i patrzysz na fale uderzające o brzeg. Po dłuższej chwili, pytasz dlaczego Pan X zrezygnował z takiej idylli. Uśmiecham się pod nosem. A jak Ty byś się czuł, Drogi Czytelniku, gdyby o Tobie wiedziano wszystko? Gdzie mieszkasz, z kim się przyjaźnisz, z kim się umawiasz i gdzie byłeś o danej godzinie? Nie masz prywatności i nie możesz nawet skłamać rodzicom, bo i tak się dowiedzą, gdzie byłeś. Przez to jesteś zły i po jakimś czasie Twoje relacje z ludźmi nie należą do najlepszych. Myślę, że też byś długo nie wytrzymał. I żaden piękny krajobraz w takiej sytuacji nie ma znaczenia. Uwierz mi na słowo. Pan X wyjechał jak tylko nadarzyła się okazja - wybrał liceum z internatem mimo protestu rodziców. Kiwasz głową na znak zgody, ale Twoje oczy nadal chłoną krajobraz. Ruszamy powoli w stronę centrum miasteczka. Spacerując, opowiadam Ci o miejscach z czasów dzieciństwa Pana X. Gdzie chodził do szkoły, gdzie najczęściej włóczył się z kumplami, jaki był jego ulubiony sklep oraz w jakim kierunku najczęściej wymykał się z domu. Pytasz czy zajrzymy do domu rodziców Pana X. Wiem, że to kusząca perspektywa, ale nie będziemy zakłócać ich spokoju. Niech pozostaną anonimowi.
Ostatnie miasto, do którego jedziemy Pan X lubi głównie z powodu kobiety. Patrzysz na mnie z zaciekawieniem. Od razu pytasz ile dla niego znaczy i czy jest to poważny związek. Nic z tych rzeczy, Drogi Czytelniku. Pan X ma bardzo romantyczną duszę, ale ta relacja nigdy nie miała miłosnego charakteru. Gdy dojedziemy na miejsce dowiesz się dlaczego. Przejechanie autobusem kilku przystanków zajmuje nam jakieś 45 minut, z powodu wieczornych korków. Jesteśmy w bogatej dzielnicy. Przy jednym z wielu podobnych do siebie domów, stoi dość spory tłum. Idziemy w jego kierunku, ale zatrzymujemy się w bezpiecznej odległości. Co tu się dzieje, pytasz. To dom przyjaciółki Pana X. Nie znam jej imienia, wiem jedynie że to ona pomogła mu w znaleźć pracę w dość trudnym dla niego momencie życia. Przekazała widzę i rozwinęła umiejętności. Do dziś prowadzi wieczorne kursy dla młodzieży. Pan X często ją odwiedza. Myślę, że nawet się w niej podkochiwał. To by tłumaczyło jego słabość do kobiet o rudych, kręconych włosach. Po kilku chwilach w domu zapała się światło, drzwi się otwierają i staje w nich elegancko ubrana kobieta. Zaprasza wszystkich do środka. Widać, że ma jej włosy są farbowane, kwitujesz gdy wracamy na przystanek.
Kilka dni później widzimy jak Pan X wychodzi z hotelu. Wypoczęty, pełen energii jedzie na całodniową konferencję. A my razem z nim. Wpierw jednak spróbujemy zobaczyć jak wygląda jego pokój. Ale to następnym razem.
Do zobaczenia, Drogi Czytelniku. Dziękuję za towarzystwo w podróży.
Stanowczo za krótkie ;) Chyba przestanę na razie śledzić historię Pana X, a potem przeczytam kilka "rozdziałów" za jednym zamachem, coś czuję, że tak będzie lepiej :D
OdpowiedzUsuńOh uwielbiam historię Pana X i racja powinny być stanowczo dłuższe!
OdpowiedzUsuńCoolturalny-tygodnik.blogspot.com. Kanał YT oraz nietypowo książkowo.
Zapraszam!